Trzydziesty pierwszy marca.
Mam
przyrodnie, kocie rodzeństwo.
Filemona.
Tak się
dzieje, że w ostatni dzień marca
ja siedzę
przy oknie,
Filemon
siedzi na parapecie
i oboje
patrzymy jak pada deszcz ze śniegiem.
Bez
pośpiechu pada.
Na przemian
pada.
Raz bardziej
śniegiem,
raz bardziej
deszczem.
Mamy katar.
Filemon ma
katar. I ja mam katar.
Może dlatego
nie jesteśmy rozmowni i żadne z nas nie czuje w powietrzu wiosny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz