Busz.
Nikt tego nie widzi?!
Nikt tego nie słyszy?!
A tu busz się dziwi.
Łazi łapkami łasicy,
jak węże i zaskrońce syczy!
Czy naprawdę nikt tego nie słyszy, że busz
syczy?
A to wszystko za oknami naszej kamienicy,
przy skwerku od strony ulicy.
Właśnie tam dziwi się i dyszy Busz Dziki!
Ja siedzę w oknie i widzę! I słyszę!
O! Właśnie odleciały żurawie.
Znieruchomiały pstrokate pawie.
A busz naprzeciwko naszej kamienicy Cały Czas
Syczy!
Nie, zaraz już nie syczy, ani się nie dziwi?
Już wiem, on się mojej mamy wstydzi!
Mama podlewa na parapecie kwiaty.
Zaraz skończy i zamknie drzwi.
A wtedy obudzi się busz dziki i zasyczy!
Teraz leje się woda z konewki.
Busz pod nosem syk ćwiczy.
Ten sam busz, ze skwerku od strony ulicy.